sobota, 20 maja 2017
9. Kolejne problemy
Już nie musicie życzyć mi weny, gdyż ją znalazłam :3 ↑
-------------
- Pomocy! - krzyczała przestraszona.
Axel szedł spokojnie, gdy usłyszał jakieś krzyki. Postarał się to zignorować, ale te krzyki robiły się coraz bardziej przeraźliwe i głośniejsze. W oddali zobaczył jakiś czarny punkcik na rzece. Podbiegł jak najszybciej do tego punkciku, to Jennett! Udając ratownika z jakiegoś filmu, zdjął bluzę i koszulkę, zrobił swój pokerface i bez wahania wskoczył po swoją księżniczkę.
- Axel pomóż! - złapał ją, przyciągnął do siebie i wypłynął na brzeg. Dziewczyna zaczęła kaszleć i drżeć z zimna. Blaze wziął swoją koszulkę, którą wcześniej zdjął i dał czarnowłosej do wytarcia się, a sam założył bluzę.
- Żyjesz? I jak to się stało?!
McCurdy bez wahania powiedziałaby, że to Avril, ale nie mogła, więc Axel usłyszał ciszę. Popatrzyła się w ziemię.
- Halo, Jak to się stało?
- Ja...
- Ty? Co? - objął ją ręką. Oburzyła się trochę przez to.
Jennett przestała rozumieć (ja też) co właściwie myśli i czuje. To, że prawie mogła się utopić sprawiło iż coś sobie uświadomiła. Jej życie jest tajemnicą i ciągłą zagadką. Nie wie czy darzy kogoś uczuciem i skrywa coś czego nie musi, ale przez to zdobywa wrogów i staje się zła. Może lepiej było utonąć w tej rzece? Co powiedzieć Axelowi?
- Jennett, dobrze wszystko?
- Sorki, wyłączyłam się na chwilę.
- Może odprowadzić cię do domu? - czarnowłosa niepewnie pokiwała głową.
Poszli nie zwracając uwagi na ludzi, którzy gapili się na mokrą dziewczynę.
- Czyli nie powiesz mi czemu pływałaś w rzece? - cisza, milczenie, Jennett patrząca w ziemię.
- Podoba ci się Avril? - Blaze w końcu usłyszał zachrypnięty głosik McCurdy. Nie to planował usłyszeć. Niespodziewanie zaczął się śmiać. Trochę nienaturalnie i nie tylko dlatego, że ciemnooki wogóle się nie śmieje. Popatrzyła się na niego, jego mina teraz. Stali akurat na moście nad boiskiem i oparli się o barierkę.
- Naprawdę wzięłaś mnie za osobę, która tak łatwo się zakochuje i to w takich pustych i sztucznych laska? Jesteś chyba jedyną osobą dla której straciłem głowę. Lecz teraz to chyba powinienem zapytać.. Czy tobie podoba się Byron? - niebieskooka podniosła brew po czym się obróciła, nie wierząc.
- Skąd wiesz?!
- Jude mi wszystko powiedział - było to powiedziane w sposób bardzo obojętny, Jude jak mogłeś?!
- Zabiję! - powiedziała w myślach, ale z Sharpa wspaniały przyjaciel. Tak jak obiecała pożałuje tego. (spróbuję jednak powstrzymać Jennett od zabicia czerwonookiego)
- Ale wiesz co, mnie to i tak nie obchodzi - odwrócił się na pięcie, założył kaptur swojej bluzy, włożył ręce w kieszenie i odszedł.
- Koszulkę możesz oddać mi jutro - Był zły. Myślał, że raczej coś z tego będzie. Wspólna randka, główne role w sztuce i polowanie na duchy. Pomijając to, jak bardzo się wtedy wkurzył widząc zdjęcie gdy śpi z chłopakami na kanapie. W sumie to miała prawo to zrobić. Ale żeby z tym dupkiem Aphrodim? Posłańcem Raya Darka, przez którego o mało co nie stracił siostry? A niech se będzie z tym blondasiem on ma ważniejsze rzeczy na głowie, niż związki i dziewczyny. Tylko dlaczego coś mu nie pozwala zapomnieć o czarnym aniele?
Nagle usłyszał krzyki za plecami.
- A idź sobie, mogłeś mnie nie ratować, przynajmniej bym cię już nigdy nie widziała na oczy! I tak, Aphrodi jest lepszy od ciebie, to co było między nami, to była tylko iluzja w twoich ciemnych, fałszywych oczach! Jak cię to jeszcze interesuje, to ta twoja Avril wrzuciła mnie do rzeki. Zresztą nie ważne, i tak jutro zakończy się twój nędzny żywot! - Jennett darła się w niebo głosy. Nawet z daleka było widać łzy w jej oczach. Aktualnie szła dalej, cała przemoczona.
Czy naprawdę Avril to zrobiła? Wydawała się taka sympatyczna. O co chodziło z tym, że jutro jego żywot się zakończy? Od teraz nic nie będzie takie samo.
Aphrodzio szedł z Mayą przez park. Rozmawiali ze sobą, śmiali się i opowiadali sobie co się wydarzyło. Maya ma to w sobie, że lubi zadawać pytania, a Afuro na nie odpowiadać.
- Byron, a ty jesteś dobrym uczniem?
- Przeciętnym.
- Nadal lubisz lody czekoladowe?
- Wolę truskawkowe.
- A czy... zrobiłeś coś czego żałujesz? - Aphrodiemu zrobiło się troszku głupio. Wszystkie rzeczy których żałuje spisał sobie na kartce A3 i obie strony zapisał. Gdzie punktem nr 1 było "Boska Woda" . To przez to płacze po nocach, a w snach spotyka Raya Darka.
- Jest tego cała lista.
- No to, że wpadłam pod samochód to wiem, a coś jeszcze?
- Boska woda - wyszeptał, na myśl przyszło wspomnienie jak bardzo go wszystko bolało gdy pierwszy raz tego spróbował oraz przegrał finał.
- Co?
- Nie ważne - wtedy czerwonooki spostrzegł pewną osobę w oddali. Był to Nathan. Nie chciał zwracać na niego uwagi, gdyż mają dosyć złe kontakty. Williams jednak zachwyciła się na widok Swifta, złapała kuzyna za nadgarstek i pociągnęła go w stronę niebieskowłosego.
- Gdzie mnie ciągniesz? - Nathan rozpoznał obie postacie, zdziwił się bardzo na widok Mayi z kapitanem Zeusów. Stanęli w trójkę przed sobą, Kazemaru z miną jakby miał się popłakać, Afuro jakby miał umrzeć ze wstydu, a Maya z uśmiechem Marka Evansa.
- Cześć Nathan!
- Cześć... - wymamrotał. Love był obojętny i nie zamierzał powiedzieć, że się już doskonale znają, więc postanowił popatrzeć w swoje piękne, właściwie to brudne,buty.
- Proszę poznaj Byrona, mojego..
- Twojego chłopaka! - krzyknął poddenerwowany Nathan. Sam nie wiedział czemu od razu tak krzyknął i nie pozwolił dokończyć białowłosej. Uciekł od towarzystwa
- My? Razem ? - Zdziwił się blondyn, który podniósł wzrok z ziemi - May czemu mu nie powiedziałaś... - zorientował się, że białowłosej już koło niego nie ma i rzuciła się w gonitwę za Swiftem. Westchnął tylko i zaczął biec za nimi chociaż wiedział, że sprinterów nie dogoni.
Oczami Nathana, biegnąc
Jak ona mogła! Miziać się do mnie, a nagle okazuje się, że chodzi sobie na spacerki z tym blondynkiem! Jest tak samo dwulicowa jak on! Tyle, że ona ma taki piękny, szczery uśmiech. Nie wiadomo czemu stanąłem, a w mojej główce pojawił się obraz dzisiejszego wyścigu. I pomyśleć, że znamy się tylko jeden dzień. Z rozmyśleń wyrwał mnie ogromny ból, zaraz czemu ja leżę na chodniku? A na moich plecach spoczywa jakiś ciężar? Obejrzałem się, to ona uśmiechała się jak skończony debil. No tak, pewnie nie wyhamowała i na mnie wpadła.
- Przepraszam, cały jesteś? - zeszła ze mnie i podała mi rękę, ale ja wstałem z ziemi bez jej pomocy.
- Spoko, wybaczam. I tak możemy zostać przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi? A nie jesteśmy nimi?
- Po tym co zobaczyłem, to chyba nikim więcej - wskazałem na biegnącego Byrona.
- Chodzi ci o Aphrodzia? My nie jesteśmy razem, kto by chciał chodzić z taką ofiarą losu? No, ale niestety ta ofiara to mój kuzyn - wtedy znikąd zacząłem się śmiać. Bożę czemu ja się śmieję? Ona patrzy na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
- Ja głupi myślałem, że wy jesteście razem!
- Nie jesteś głupi - pogłaskała mnie po moich włosach, stając przy tym na palcach, gdyż jest ode mnie niższa. Nie cierpię gdy mnie ktoś głaszcze, ale jej dotyk był przyjemny. Wtedy odwróciła się i odeszła. Nagle się przeraziłem. Przede mną stał Byron z bardzo pewnym siebie wzrokiem. Ten jego słynny "zabijający" wzrok, przemierzył nim po mnie. Czy ja się pocę? To może głupie, ale oczy ma piękne i uwierzyć, że Maya jest z kimś takim spokrewniona. Szczerze trochę się go boję od incydentu z boską wodą. Wyciągnął w moją stronę rękę, złapał jedno z pasemek moich włosów. Sparaliżowało mnie, czemu ja sobie na to pozwalam?! Zaczął je miętolić i powiedział bardzo stanowczo:
- Przysięgnij na Styks, że będziesz dla niej miły. Licz się z tym, że jeśli coś się stanie mojej kochanej May, dopadnie cię mój boski gniew - uśmiechnął się szyderczo, trzepnął swoimi włosami i dogonił swoją kuzynkę. Tak przez przypadek zauważyłem, że mówi on na Mayę, May. Czy on wie, że JESZCZE nie jesteśmy razem? Ale będziemy. I uwierzyć, że to wszystko się wydarzyło w ciągu jednego dnia!
Już na następny dzień
Wszyscy siedzieli po cichu na lekcji. Mark był zły na Josha, że zabiera mu Nelly, Maya opowiadała Nathanowi o swoich przygodach w Korei, Avril z Axelem wyjątkowo siedzieli w ciszy, chociaż złotooka wciąż wpatrywała się w chłopaka. Blaze ciągle myślał o tym co Jennett wczoraj do niego krzyczała, dziś miał podobno umrzeć. To było dziwne i raczej nie możliwe, ale strasznie go to niepokoiło. W sumie czarnego demona nie było jeszcze w klasie. Zawsze się spóźnia, ale żeby 20 minut? Coś serio jest nie tak.
Avril była pewna, że już więcej nie zobaczy niebieskookiej i Axel będzie tylko jej. Jude martwił się, że to przez niego McCurdy nie przyszła. Nie musiał o tym mówić Axelowi, ale go coś podkusiło. Wszyscy byli czymś zaniepokojeni.
- Axel coś się stało? - zapytała opiekuńczo panna Moore. Chłopak wolał nie pytać czy to naprawdę ona wrzuciła czarnowłosą do rzeki.
- Słyszałaś, że Jennett wpadła wczoraj do rzeki?
- To dlatego dzisiaj nie przyszła? - w jej głosie teraz nie było słychać ani trochę skruchy.
- Nie sądzę, uratowałem ją od śmierci - gdyby nastolatka teraz coś piła od razu by wszystko wypluła.
- A..a...wiesz kto to zrobił? - McCurdy nie żyjesz!
- Nie wiem, ale raczej sama by do rzeki nie wpadła.
W torbie Avril było można usłyszeć wibracje telefonu. Ktoś do niej dzwonił, a na dodatek wysłał 3 smsy o treści "Wyjdź na korytarz, już!"
- Przepraszam, to ważne, czy mogę odebrać? - nauczyciel się zgodził, a ona wyszła na korytarz, trzasnęła za sobą drzwiami. Popatrzyła przed siebie, w środku korytarza stała McCurdy z rękami założonymi na piersiach i z telefonem w ręku.
- Skąd znasz mój numer?!
- Mam swoje źródła - zaczęła powoli podchodzić w stronę córki Darka.
- Chciałabym ci złożyć pewną propozycję...
- Tchórzysz!
- Co tchórzę?
- Słyszałam co dzisiaj masz zrobić, ale spoko. Mnie sprawy mego ojca i dziadka nie obchodzą - obruciła się z powrotem w stronę klasy, ale Jennett złapała ją za ramię
- Odczepię się od Axela i to na zawsze jeśli będziesz chciała, tylko przekaż swojemu tatusiowi, że nie mogę... nie wzięłam paliwa...
- Czyli tchórzysz? Mi chodziło tylko o to abyś zostawiła Blaza dla mnie, teraz to możemy zostać przyjaciółkami - czerwonowłosa wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny, ale ona se chyba żartowała.
- Przyjaciółkami?! Chyba chora jesteś! Wepchnęłaś mnie do rzeki, jesteś podła, znasz mój sekret i niszczysz Axela - Avril się tylko uśmiechnęła.
- Dobra..nie powiem o twojej tajemnicy i przekażę tę ważną informację - teraz zadzwonił telefon Jennett, szybko odebrała. Co usłyszała to podły śmiech i dwa zdania "Wiedziałem, że stchórzysz. Załatwię to sam, ale ostatni raz ci odpuszczam"
- Steven!! - wrzasnęła, ale człowiek tylko się rozłączył - Avril, porozmawiaj ze swoim tatą!
- Już za późno - wyszeptała śmiejąc się jak kot z cheshire , po czym gdzieś uciekła. Jakiś dziwny zapach unosił się w powietrzu, dym! Wiedziała o tym!
Otworzyła energicznie drzwi od swojej klasy.
- Wszyscy uciekać! - uczniowie zdziwili się na widok dziewczyny, zrozumieli to jakby mieli uciekać, ale przed nią. Dlaczego dopiero teraz przyszła, na dodatek karząc wszystkim uciekać?
- No co się tak gapicie? Uciekać! - kilka osób zaczęło się śmiać, jednak cząstka osób poczuła zapach siarki i obecność dymu. Steve aż zaczął przeraźliwie kaszleć.
- Steve czemu tak kaszlesz? - zapytał Max myśląc, że jego kolega dostaje astmy.
- To..dym - Axel przez swoje okno #KOCHANEOKIENKO zobaczył, że uczniowie pozostałych klas wybiegają ze szkoły.
- McCurdy ma rację, musimy uciekać!
Axelowi oczywiście wszyscy uwierzyli i wybiegli na korytarz, który był już cały czarny, w oddali było można zobaczyć pomarańczowe światła, pewnie ogień. Ale w stronę tego ognia było jedyne schody na parter i wyjście.
Wszyscy pognali od razu do drzwi, jedynie Blaze stał w miejscu i się dziwnie rozglądał.
- Axel co ty wyprawiasz!
- A gdzie Avril?
- Ona... pewnie wybiegła.
- Muszę to sprawdzić - odbiegł zostawiając dziewczynę samą. Postrzelony czy co?
- Axel czekaj! Ona..- Miała pobiec za nim kiedy część sufitu się zawaliła przed nią, zagradzając jej jedyną szansę na ucieczkę.
- Co teraz?! - sytuacja bez wyjścia, znowu, chociaż... Wpadła na jeszcze bardziej postrzelony pomysł niż Axel. Parkur na oknie. Weszła z powrotem do klasy, którą już pożerał ogień. Otworzyła jedno z okien i stanęła na parapecie, widząc wszystkich z wysokości 7-8 metrów zdała sobie sprawę jaka jest głupia. Teraz wszyscy zwrócili uwagę nie na ogień, a na nią.
- Jennett co ty chcesz zrobić! - krzyczało kilka osób.Co ona zamierza? Myśli samobójcze!
Nie widziała innego wyjścia, tylko kto ją złapie. Za bardzo uwierzyła w swoje szczęście. Czarnowłosa popatrzyła w niebo, przeżegnała się. Amen, puściła się ściany i...skoczyła.
Po raz kolejny życie przebiegło jej przed oczami. W głowie jednak tkwiły tylko dwa słowa "Wiedza demon" . Ku jej zaskoczeniu, waszym pewnie też, z jej pleców wyrosły jej skrzydła. Zaufani pomocnicy. Ona miała zamknięte oczy, ściśnięte z całej siły. Czarne skrzydła zatrzepotały i dzięki temu wylądowała spokojnie na nogach. Bała się otworzyć, gdyż myślała, że zobaczy swój strach - śmierć. Pióra nagle zniknęły, a ona stała na trawie z rękami na twarzy. Josh jako pierwszy rzucił się jej w ramiona.
- Czy ty naprawdę musisz żyć na krawędzi!! Myślałem, że uderzysz z hukiem o tą ziemię - brunet tulił jak najmocniej swoją przyjaciółkę. Ona otworzyła oczy.
- Jak???!!! Jakim cudem żyję??!! - teraz cała drużyna rzuciła się na Jennett.
- Cudo twórczyni - krzyknęła Maya.
- Jak?! (Być może za bardzo poniosła mnie wyobraźnia, a natchnienie na skok z okna nadała mi moja koleżanka)
Szybko uporano się z ogniem i w końcu jeden ze strażaków wyciągnął Blaza z budynku na rękach. O dziwo oddychał, ale ledwo. Był cały przykopcony, a jego włosy już nie były nieskazitelnie białe. Od razu na miejscu była karetka, która zawiozła ciemnookiego do szpitala. Tłum się rozszedł. Wszyscy byli zdumieni jak to się tak szybko wydarzyło, gdzie znikła Avril i przede wszystkim, JAKIM CUDEM JENNETT ŻYJE!!!!. Ogłoszono, że szkoła zostaje zamknięta na czas usunięcia szkód, chociaż spłonęła niewielka część szkoły. Drużyna piłkarzy stała przed budynkiem. Mark oczywiście optymista, ni z gruszki ni z pietruszki wykrzyknął:
- Jutro gramy mecz! - rozglądnął się po drużynie, nie wszyscy się tak cieszyli.
- Mark zrozum, nie przygotowywaliśmy się prawie w ogóle, będziemy grać bez głównego napastnika i nasza szkoła została spalona! - krzyknęła zdruzgotana Nelly, nie mogąc uwierzyć w słowa Evansa. Josh objął ją ręką.
- Pójdziemy zobaczyć co z Axelem? - zapytał. Drużyna pokiwała głowami i ruszyli w stronę szpitala. Nic by się nie wydarzyło gdyby nie pognał za tą głupią Avril! I gdzie ona tak po za tym jest?
Zapowiedzi Juda!
Nasza drużyna bez Axela jest w kompletnej rozsypce, nawet ja się nie potrafię skupić na grze. Shuriken, szczególnie Sail to straszni kombinatorzy. A ta ich nowa technika to nie przypadkiem...nie! Przeczytajcie kolejny rozdział "Żółwie ninja"
26 maja - wyjątkowo w piątek
Trochu krótkie ale wystarczy. Wyobraźnia mnie poniosła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przede wszystkim, dziękuję doktorowi Агбазаре za to, że oddał mi mojego ukochanego w ciągu 48 godzin. Nie mam nic do powiedzenia, jak tylko podziękować i powiedzieć, że jestem szczęśliwy.. Moja ukochana traktuje mnie lepiej, i spędza większość swojego czasu ze mną teraz mówi mi, jak bardzo mnie kocha, niż kiedykolwiek wcześniej.. Jeśli masz jakiekolwiek problemy ze swoim kochankiem, skontaktuj się z lekarzem Агбазарой e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp +2348104102662, bo on jest rozwiązaniem wszystkich problemów w relacjach
OdpowiedzUsuńIks de?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń